Żyjemy w czasach, które nie sprzyjają prostym odpowiedziom. Świat stał się nieprzewidywalny, tempo życia przyspieszyło, a dawne punkty oparcia – relacje, stabilna praca, tradycyjne role społeczne – często tracą swoją trwałość. Coraz więcej dorosłych osób staje w pewnym momencie życia przed pytaniem: „I co teraz? Jak mam się zbudować na nowo, kiedy wszystko, co było, już nie działa?”
Trudne decyzje życiowe nie są dziś wyjątkiem – stają się normą. Rozstania, zmiany zawodowe, kryzysy tożsamości, wypalenie, przeprowadzki, utrata bliskich, przewartościowanie celów po czterdziestce czy pięćdziesiątce. To momenty, które zmuszają do zatrzymania i zadania sobie najważniejszych pytań: kim jestem, czego już nie chcę i kim chcę się stać?
Paradoksalnie, właśnie w takich momentach kryje się największy potencjał rozwojowy.
Dorosłość kojarzona bywa z pewną „stabilnością” – zbudowanym życiem, określoną rolą, ustaloną tożsamością. Tymczasem psychologia rozwoju jasno pokazuje: człowiek rozwija się całe życie. I to właśnie w dorosłości często zachodzą najgłębsze, najbardziej świadome zmiany. Różnica polega na tym, że nie odbywają się one już „za nas”. Dorosłość wymaga odpowiedzialności i odwagi.
Aby zbudować siebie na nowo, trzeba najpierw coś dopuścić: stratę starej wersji siebie. Zrezygnowanie z iluzji, z nieaktualnych ról, z decyzji podejmowanych pod cudze oczekiwania. Żałoba po tym, co było, jest naturalną i konieczną częścią procesu zmiany. Nie można wybudować czegoś nowego na gruzach, których nie uporządkowaliśmy.
Pierwszym krokiem do budowania siebie na mądrych fundamentach jest więc zatrzymanie. Cisza. Obserwacja. Zadanie sobie trudnych, ale uczciwych pytań:
– Co mnie doprowadziło do tego miejsca?
– Jakie schematy powtarzam w relacjach, w pracy, w podejściu do siebie?
– Czego naprawdę pragnę, gdy odsunę lęk, opinię innych i powinności?
To moment konfrontacji z prawdą. I chociaż bywa bolesny, jest nieodzowny. Bez niego fundamenty zawsze będą kruche, bo będą oparte na wyobrażeniu, nie na rzeczywistości.
Drugim krokiem jest powrót do siebie – do ciała, do emocji, do intuicji. W wielu przypadkach latami funkcjonujemy w trybie przetrwania: w napięciu, w roli, z odcięciem od własnych potrzeb. Tymczasem zdrowe fundamenty zaczynają się od relacji z samym sobą. Od zadbania o podstawy: sen, ruch, odżywianie, rytuały dnia. To nie banał – to biologiczna baza dla zdrowia psychicznego.
Równolegle ważne jest przyjrzenie się swoim przekonaniom. To one są „wewnętrznym architektem” naszego życia. Jeśli głęboko wierzysz, że „jestem niewystarczający”, „miłość boli”, „lepiej się nie wychylać”, będziesz podświadomie budować świat, który te przekonania potwierdzi. Budowanie siebie na nowo wymaga zmiany wewnętrznej narracji: z narracji lęku na narrację odpowiedzialności i sprawczości.
Trzeci filar to granice. Zdrowe granice psychiczne są jak ściany nośne nowego „domu”. Uczą, gdzie kończę się ja, a zaczyna drugi człowiek. Dają poczucie bezpieczeństwa i tożsamości. Bez nich człowiek rozpada się w relacjach, zgadza się na za dużo, bierze odpowiedzialność za cudze emocje, traci siebie w próbie zadowolenia innych.
Budowanie granic to proces uczenia się mówienia:
– nie
– później
– potrzebuję czasu
– to jest dla mnie ważne
– tego nie chcę
To jeden z najtrudniejszych, ale najbardziej uwalniających etapów dorosłego rozwoju.
Czwarty element to sens i wartości. Człowiek bez sensu wewnętrznie obumiera, nawet jeśli zewnętrznie funkcjonuje poprawnie. W trudnych czasach wartości stają się kompasem. To one odpowiadają na pytanie: po co żyję, czym chcę się kierować, jakim człowiekiem pragnę być – nie idealnym, ale prawdziwym.
Nie chodzi o to, by od razu znaleźć wielką życiową misję. Czasem wystarczy odpowiedzieć sobie:
– Co chcę wnosić w świat, nawet w najmniejszej skali?
– Jak chcę traktować siebie i innych?
– Co jest dla mnie nienaruszalne?
Na tych odpowiedziach można budować codzienne decyzje. A codzienne decyzje – powtarzane konsekwentnie – budują nowe życie.
Na końcu warto powiedzieć jedną, bardzo ważną rzecz: budowanie siebie na nowo w dorosłości nie jest oznaką porażki. Jest dowodem odwagi i dojrzałości. Wymaga wejścia w niepewność, przyjęcia swojej kruchości i jednocześnie odkrycia w sobie ogromnej siły.
Człowiek, który przeszedł przez własny kryzys świadomie, nie wraca już do „starego siebie”. Staje się kimś nowym – bardziej prawdziwym, bardziej obecnym, bardziej zakorzenionym. I właśnie na takich ludziach, mimo trudnych czasów, świat może się jeszcze oprzeć.
Wszystko zależy od nas samych !
Nasze decyzje a życie mamy jedno także więc WARTO
Magda